wtorek, 4 lutego 2014

Dzień 10

Dziś dzień po Heliosie.... Masakra! Poruszanie się w dniu dzisiejszym jest strasznie utrudnione :( mam straszne zakwasy, chociaż nie wiem jak to określić :p wsiadanie i wsiadanie z auta było straszną męką :( boli mnie wszystko, uda - dosłownie całe, pośladki (dobrze, że fotel w aucie jest miękki) a w dniu dzisiejszym Aphrodite... :( śmiech na sali jak ja mam to zrobić?

Około 19.30 zabieramy się do ćwiczeń, ja mam dziś spotokanie z moją najlepszą przyjaciółką - Aphrodite - pierwsza seria burpee nawet nie była taka tragiczna, podzieliłem ją na dwie tury i w sumie chwilę po jej ukończeniu mogłem przejść do squats - i tu pojawił się pierwszy problem, uda dały znać o sobie :( po 30 przysiadach myślałem, że nie wytrzymają i będę musiał przestać ćwiczyć. Nie poddałem się i w sumie płynnie mogłem przejść do situps :) zdziwiłem się bo byłem w stanie zrobić 50 powtórzeń bez przerwy :) po wczorajszych ćwiczeniach myślałem, że będę musiał co chwilę przerywać :)

Ogólnie pozostałe serie już nie były tak dobre :( burpee musiałem dzielić na dwie serie a i tak jedno powtórzenie trwało o wiele dłużej niż powinno. Squat w miarę ok, a situps mnie dzisiaj zadziwiły, nie musiałem robić przerw :)

Dzisiaj było mi strasznie ciepło podczas ćwiczeń, chyba będziemy musieli się zastanowić nad wietrzeniem mieszkania przed ćwiczeniami...

Zestaw: Aphrodite - 24:28*
Zestaw: Squat Max - 295* /300sek.
Zestaw: Pushup Max - 53* /100sek.

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych, choć nie zrobiłem zaplanowanego na dziś Poseidona to cieszę się, bo mimo zakwasów byłem w stanie zrobić zaległe zestawy z wczoraj :)

2 komentarze:

  1. No to nieźle - ja po Afrodycie potrzebuję przynajmniej 1 - 2 dni odpoczynku ;-)
    Trzymasz formę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej tą formę dopiero zdobywam :) po Heliosie mam w dalszym ciągu zakwasy, podejrzewam, że wczorajsza aphrodite doprawiła dzieła :p dawno się tak nie czułem....

      Usuń