sobota, 1 marca 2014

Dzień 35 - Podsumowanie Tydzień 5

Ostatni tydzień był bardzo optymistyczny :)  wiele gdzin spędzonych w pracy nie przeszkodziło mi w ćwiczeniach. Nie odczuwałem aż tak dużego zmęczenia jak w poprzednim tygodniu. Dodatkowo kilka pobitych PB podnosi moją wiarę w samego siebie :)

Dziś cały dzień na uczelni, przerwa od freeletics ale nie od ćwiczeń 37 minut z Shaunem T :) jest dobrze.

Waga: 102 kg

Fotki:


piątek, 28 lutego 2014

Dzień 34

Dzisiejszy dzień jest dosyć dziwny 0_o nie odczuwam zmęczenia. Dziwi mnie to bo ostatnie kilka jak nie kilkanaście dni czułem się  bardzo zmęczony. Zobaczymy jak to będzie wieczorem przed ćwiczeniami, mam nadzieję, że takie samopoczucie będzie mi dalej towarzyszyło.

Na dziś zaplanowany był Hades i Hera ale jakoś nie miałem ochoty wykonać tych ćwiczeń.
Dawno nie robiłem Dione i strasznie ciekawiło mnie jak będę się czuć podczas tego zestawu. Mam również cichą nadzieję, że będę w stanie zrobić Zeusa :) ale to już po Dione :)

Na początek Dione pierwsza seria w miarę dobrze :) burpee o dziwo nie były takie straszne :) najwięcej trudności sprawiały mi leg levers :( ale dałem radę :) Dione szybko minęła a ja miałem już serdecznie dość :) dzisiejszy Zeus był zagrożony ale po kilku minutach na podłodze postanowiłem jednak zebrać się w sobie i zrobić ten zestaw :) prawdę mówiąc to wynik Marka mnie do tego zmotywował ale zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem po Dione i raczej nie będę podejmował próby pobicia jakichkolwiek rekordów. Takie podejście okazało się bardzo dobre :) szkoda, że zawsze nie potrafię nad tym zapanować :p może za jakiś czas się tego nauczę :) w Zeusie największą trudność sprawiały mi situps i Pushups :( musiałem odpoczywać ale nie zagroziło to wynikowi :)

Wyniki dzisiejszej sesji:

Zestaw: Dione - 31:46*
Zestaw: Zeus - 17:56

Kolejny dzień można zaliczyć do mega udanych :) dwa zestawy, których dawno nie robiłem. Bardzo wymagające a jednak udało mi się w obu ustanowic nowe PB i to o 3 i 2 minuty :)

Jest power!!! Motywacja wraca, mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma :)

czwartek, 27 lutego 2014

Dzień 33

Dziś generalnie nie chciało mi się ćwiczyć. Kolejny lipny dzień. Ale jakoś wróciliśmy ze sklepu i wzięliśmy się za siebie. W planie była Iris ale zorientowałem się trochę późno więc już nie było kiedy jechać na siłownię.

Jako, że nie mam gdzie zrobić Iris zacząłem od Metisa - pierwsza seria bardzo szybko, chyba w 45 sekund było już po wszystkim. I znowu zacząłem się zastanawiać czy uda mi się pobić rekord :( muszę zacząć nad tym panować. Druga seria trochę gorzej aczkolwiek burpee zrobiłem bez przerwy :) to zaliczam jako sukces :) po jumpsach musiałem odpoczywać. Jeszcze jestem na słaby na podskoki :(

Najfajniejsze jest to, że udało mi się pobić samego siebie :) nie sądziłem, że uda mi się zrobić ten zestaw poniżej 5 minut a tu proszę :)

Po Metisie przyszedł czas na Poseidona :) najlepsze było to, że udalo mi się zrobić 20 Pullups z *, reszta niestety już była bez :( czas i tak jest dobry ale niestety bez * więc nie zaliczam tego czasu jako PB.
Jako, że Ewa jeszcze ćwiczyła postanowiłem zrobić Aresa ale czas bez rewelacji. Bieganie coraz lepiej i coraz bardziej mi się podoba więc za jakiś czas zacznę biegać na świeżym powietrzu :)

Na koniec chciałem się jeszcze dobić Pushup Max i miałem nadzieję na PB no ale niestety już nie byłem w stanie wymusić większej energii w moich ramionach dlatego też bez PB ale z dobrym wynikiem :)

Jak już podniosłem się z podłogi to Ewce zostało jeszcze 10 minut więc pomyślałem, że dawno nie robiłem Squat Max :) i od razu skupiłem się na maksymalnie dużej ilości powtórzeń :) bardzo szybko robiłem przesiady, pewnie nie każdy był pod kątem 90° ale zaliczam gwiazdkę z racji tego, że zawsze staram się na maksa uginać kolana :) o 3 powtórzenia pobiłem PB

Dzisiejsze wyniki:

Zestaw: Metis - 04:54*
Zestaw: Poseidon - 03:34
Zestaw: Ares - 06:35
Zestaw: Pushup Max - 63* / 100sek.
Zestaw: Squat Max - 324* / 300sek.

Jako, że zrobiłem pięć zestawów a nie chciało mi się dziś ćwiczyć uważam ten dzień za mega udany :) kilka PB a to cieszy najbardziej :) utwierdza nas to w przekonaniu, że idzie to w dobrą stronę :)

środa, 26 lutego 2014

Dzień 32

Dzisiaj odpoczywam od freeletics :) godzinka a dokładnie 55 minut max interval plyo z Ewą :)

wtorek, 25 lutego 2014

Dzień 31

Dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem nieźle :) nie odczuwałem zmęczenia, może trochę rano ale to raczej z powodu braku odpowiedniej ilości snu.

Po południu, jak już wróciłem do domu, zeszło jakby ze mnie powietrze i zacząłem odczuwać zmęczenie. Myślałem już nawet przez chwile, że nie wykonać ćwiczenia.

Po delikatnym spacerku do kolektury jakby móje moce wróciły i zaraz po powrocie zacząłem się przygotowywać do dziesjszego ćwiczenia.

Zaplanowany był Artemis i Apollon...

Artemis - jako, że zestaw moim zdaniem cięższy robię go jako pierwszego. Po pierwszej serii burpee czułem się bardzo dobrze i byłem mega zdziwiony, że 50 burpee wykonałem w 4 minuty :) jak na mnie to świetny wynik :) pózniej przyszła pora na pullups... Można powiedzieć ciężko ale udało się zrobić wszystkie powtórzenia z czego jestem mega zadowolony :) pushups nawet, nawet... Kilka dłuższych przerw i udało się nawet szybko wykonać wszystkie 100 powtórzeń, squat to odpoczynek w tym zestawie jak dla mnie. Ramiona tak strasznie mnie paliły, że niewyobrażalne było dla mnie zrobienia kolejnych 50 burpee... Jakimś cudem się udało i nawet poprawiłem PB o 2 minuty co cieszy mnie najbardziej :) znaczy to, że nie cofam się ale cały czas małymi kroczkami mój organizm jest coraz silniejszy i coraz więcej mogę od niego wymagać :)

Ale to już raczej nie dziś. Zaplanowanego Apollona nie byłem już w stanie zrobić, chciałem poćwiczyć z Ewa, Insanity ale po chyba 5 minutach uświadomiłem sobie, że jednak nie dam rady i musiałem odpuścić. Jeszcze przyjdzie czas, że będę stanie zrobić jedno i drugie tego samego dnia :)

Zestaw: Artemis - 19:35*

poniedziałek, 24 lutego 2014

Dzień 30

Dzisiejszy dzień generalnie nie napawał optymizmem do ćwiczeń. Powrót o 1 w nocy do domu o 6 pobudka, 10 godzin w pracy i jakoś nie sądziłem, że będę miał ochotę na jaką kolwiek aktywność fizyczną :( trochę obawiałem się tej myśli, która cały dzień mi towarzyszyła.

Postanowiłem jednak się nie poddawać i podjąć wyzwanie, które sam sobie postawiłem. Jednak wielką rolę odgrywa nasze nastawienie bo cały zeszły tydzień się oszczedzałem i nastawiałem na dzisiejszy dzień, by kolejny tydzień rozpocząć już tak jak on powinien wyglądać!!

Trochę jednak sobie odpuściłem bo zaplanowana była Iris i Aphrodite ale jednak późno wróciłem do domu i już nie miałem ochoty na wyjazd na siłownię...

Zaczynając aphrodite byłem przekonany, że to będzie jedyny zestaw, który będę w stanie dziś wykonać i nawet nie przeszło mi przez myśl by podejmować próbę bicia PB, co okazało się słuszną koncepcją. Po trzeciej serii przeszło mi przez myśl, że uda się pobić PB, przy ostatniej serii już cisłem bez przerwy i udało się urwać 40 sekund :) niezmiernie się ciesze z takiego wyniku :)

Po aphrodite chwilę odpoczywałem i generalnie już mi się nie chciało, albo mojej psychice się nie chciało :p ale Ewka jeszcze cwiczyła więc postanowiłem coś zrobić. Padło na Poseidona i fajnie bo czas mega dobry tylko szkoda, że bez * no ale niestety waga jeszcze nie pozwala mi się podnosić :(
Dalej czułem niedosyt więc tym razem padło na Jackknifes MAX i tu też duże zaskoczenie bo zabrało niewiele do pobicia rekordu :) na koniec jeszcze szybki Ares i czuje mega wielkie zadowolenie z dzisiejszego dnia :) wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni ale jest dobry fundament by odbudować swoją motywację i chęć do dalszych treningów :) zobaczymy jak to będzie jutro :)

Wyniki dzisiejszej sesji:

Zestaw: Aphrodite - 23:10*
Zestaw: Poseidon - 04:08
Zestaw: Jackknifes MAX - 67 /100sek
Zestaw: Ares - 06:34

niedziela, 23 lutego 2014

Dzień 29

Dziś odpoczywam, zresztą jak w każdą niedziele.

Można powiedzieć, że ostatni tydzień był naprawdę kiepski :( mam nadzieje, ba wiem, że następny będzie dużo lepszy. Muszę od jutra ostro się zabrać za siebie i wrócić do treningów takich jak miały miejsce jeszcze kilka tygodni temu... Nie mogę cały czas tłumaczyć się brakiem motywacji, poprostu trzeba się wziąć i zrobić trening. Ostatni tydzień nauczył mnie, że nie zawsze jest tak kolorowo jakbyśmy chcieli. Lekkie załamanie chyba każdemu się przydaje no bo nie jesteśmy robotami i lekki odpoczynek jest nam potrzebny do dalszej egzystencji :)

Życzę wszystkim wytrwałości i wielu sukcesów! Pamiętajcie żeby się nie poddawać :)